Kazimierz Wóycicki Kazimierz Wóycicki
1340
BLOG

Deal z Mińska niczego nie zmienia

Kazimierz Wóycicki Kazimierz Wóycicki Polityka Obserwuj notkę 48

Część komentatorów lamentuje, że Zachód ustąpił. Wcale tak nie uważam. Mój komentarz sprzed paru dni powtarzam z niewielkimi zmianami. W grze na czas Putin przegrywa. Zachód nie chce dopuścić do frontalnej konfrontacji a ma rosnąca przewagę w tek niewypowiedzianej wojnie.Rozmowy w Moskwie Merkel i Holland z Putinem nic nie dały, jak się też należało spodziewać. Nie było wspólnego komunikatu, wobec całkowitej rozbieżności stanowisk. Rozmowy w Mińsku dały kruche i trudne do utrzymania zawieszenie broni. Nie należy przywiązywać do niego zbytniego znaczenia. Putin trzyma się planu, którego realizacja oznaczałaby rozbiór Ukrainy i pozwalałby mu na dalszą ekspansję. Pomijając już to, że UE nie może się  zgodzić na terytorialną ekspansję Moskwy i samowolne zmiany granic nie przecząc wartością stojącym u jej podstaw, zaakceptowanie planu Putina byłoby najzwyczajniej zaproszeniem do dalszej agresji. Zbyt wielka uległość Zachodu byłaby bowiem jedynie zaproszeniem do dalszej agresji. Niektórzy komentatorzy tak pesymistycznie oceniają deal zawarty w Mińśku, który nawet nie wiadomo czy wejdzie w życie. Czy jest to jednak jedyna intepteracja?
Można też w postępowaniu Zachodu wobec Moskwy widzieć metodę kija i marchewki. Gdy przywódcy Francji i Niemiec udawają się na rozmowy z gałązką oliwną, Waszyngton grozi wysłaniem do Ukrainy nowoczesnego uzbrojenia. Jeśli Putin nie dotrzyma słowa, a tak należy mniemać, że mimo wielu zastrzeżeń, amerykańską broń Ukraińcy wreszcie otrzymają. Zachodni przywódy będą też mieli więcej argumentów wobec własnych opinii publicznych, że tak należało zrobić.
Przeciwnicy tej decyzji twierdzą, że nie przyczni to Putinowi aż tak wielkich trudności, by zmienił swoje plany. Tak oczywiście może być. Straty Rosjan okażą się wyższe niż obecnie, ale nie aż takie aby Moskwa miała się wycofywać. Wciąż na Kremlu kalkulować się będzie, że niezależnie od strat własnych, straty ponoszone przez Ukraińców w końcu zdestabilizują ich państwo.
Może jednak wydarzyć się coś przeciwnego. Konflikt ukraińsko-rosyjski (będący de facto konfliktem Rosji z całym Zachodem) to gra na czas. Ukraina ma wsparcie całego Zachodu (choć pytaniem pozostaje czy jest ono dostateczne) i jeśli wytrzyma rosyjski nacisk dostatecznie długo, okazać się może, że to Rosji a nie Ukrainie zabraknie zasobów i siły do dalszego prowadzenia konfliktu.
Wydaje się, że Putin wycofać się nie tylko nie chce ale już nie może pod groźbą utraty władzy. Rozmowy w Moskwie był tylko przedstawienie teatralnym, które Merkel i Holland zmuszeni byli odegrać. Konflikt będzie nadal trwał, a eskalował. Nowy rozdział otworzyć może dopiero upadek moskiewskiego dyktatora z szeregów KGB. Trudno dziś spekulować, czym by się to miało zakończyć, choć scenariusz jaki warto analizować to rozpad Federacji Rosyjskiej w wyniku poniesionej porażki.
W chwili obecnej jednak należy przede wszystkim zastanawiać się, czym może być i stanie się dalsza, bardzo prawdopodobna eskalacja. Walki na wschodzie Ukrainy mogą się nasilić, Moskwa wyśle tam więcej żołnierzy i sprzętu. Nie wykluczone, że dojdzie do prób zajęcia nowych terenów. Moskwa może zwiększyć groźby wobec państw bałtyckich. Może też zwiększyć szantaż nuklearny. Niewykluczone, że będziemy przeżywać chwile grozy, jakie przeżywał świat podczas kryzysu kubańskiego, tym straszniejsze, że obecny władca w Moskwie wydaje się jeszcze mniej obliczalny niż niegdyś Chruszczow.
Nieuniknione będą w tej sytuacji głosy, że nie należy ryzykować i trzeba znaleźć jakiś sposób by Moskwie ustąpić. Strach jednak zwykle bywa najgorszym doradcą. Przygotowując się na najgorsze, należy sobie powiedzieć, że aby do tego najgorszego nie dopuścić, niezbędnie trzeba być zdecydowanym i nie poddawać się szantażowi. Na wszelkie groźby Putina, twierdzi wielu komentatorów, należy jednoznacznie i twardo odpowiadać. Czas nie działa na jego korzyść. Kolejne rozmowy „ostatniej szansy”, takie jak te Merkel, Hollanda i Putina w Moskwie, mogą się jeszcze kilkakrotnie powtórzyć bez żadnych rezultatów. Specyfiką obecnej sytuacji jest to, że trwa „wojna niewypowiedziana” (nie jest to więc powtórka zimnej wojny). Dyplomaci zachodni udają i do pewnego stopnia nie mają innego wyjścią jak właśnie udawać, że wojny nie ma, wiedząc, że generałowie z NATO robią swoje. Dysproporcja zasobów między Rosją a Zachodem jest znacznie większa niż była niegdyś między Zachodem a ZSRR, więc i „niewypowiedziana wojna” zakończyć się może pewnego dnia tak samo jak „zimna wojna”.

Uważam, że nieustanna publiczna debata jest niezbędna dla demokracji. Potrzebny jest w niej szacunek do innych i ciągłe usiłowanie zrozumienia odmiennych poglądów. Polsce potrzebna jest dziś naprawa języka polityki. -------- Na moim blogu sam pilnuję porządku. Pod postami proszę o dyskusję na temat, o jakim tekst traktuje. Komentarze chamskie, zawierające personalne ataki i nie na temat będę usuwał. Wszystkich namawiam do pilnowania porzadku na swoich blogach. I zapraszam serdecznie do merytorycznej dyskusji. (cytat za Igorem Janke, gospodarzem Salonu24)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka