Kazimierz Wóycicki Kazimierz Wóycicki
653
BLOG

Podróż po zamrożonym Naddniestrzu

Kazimierz Wóycicki Kazimierz Wóycicki Polityka Obserwuj notkę 3

Kiszyniów-Tiraspol. Rosyjskie wojsko stacjonuje w Nadniestrzu i nie należy przewidywać by miało się stamtąd wyprowadzić. Nastroje tamtejszych rosyjskich wojskowych dobrze ilustruje następująca anegdota. Nasz samochód z obcą rejestracją dogania wojskowy pojazd, z którego wyskakuje wyraźnie zirytowany obcymi oficer chcący nas natychmiast legitymować. Będący z nami obserwator OSCE chłodzi nieco jego gorliwość i zwraca się do niego  „Gaspadin major” a ten wyraźnie poirytowany odpowiada gniewnie „ja nie gaspadin, ja tawariszcz”.

Mołdowa przedzielona Dniestrem z niby-państwem Nadniestrzem na lewym brzegu to jeden z tzw. zamrożonych konfliktów. Nikt nie wie jak go rozwiązać i nie wiadomo czy w ogóle ktoś chce go rozwiązywać. Zachód wyraźnie nie chce tu zadrażnień z Moskwą, a konflikt jest i w tym sensie zamrożony, że nic się tu praktycznie nie dzieje, jeśli zlekceważyć fakt chronicznego niedorozwoju gospodarczego i brak perspektyw jakiejkolwiek poważniejszej poprawy.

Gdy chodzi o Mołdowę, już sama nazwa stwarza pewne trudności. Gdyby miało chodzić jedynie o historyczną Mołdawię sprawa byłaby jaśniejsza. Mołdawia przynależąca kulturowo do obszaru, który jest dzisiaj Rumunią musiałaby być zaliczona do Europy Środkowej. Państwo jednak, które dzisiaj nazywa się Mołdowa, obejmuje również tereny położone na lewym brzegu Dniestru, gdzie w istocie „Rumunów” nigdy nie było. Można jedynie wspomnieć, że kiedyś była tam Rzeczpospolita, o czym przypomina wciąż zachowany Kościół w Raszkowie gdzie wedle Sienkiewicza Wołodyjowski miał brać ślub( aż łza się w oku kręci miłośnikowi Trylogii). Wszystko to jednak tylko odległa przeszłość (choć ksiądz w Raszkowie jest Polakiem), a dzisiejsze problemy kształtuje dzisiejsza geopolityka.

Zastanawiając się nad sytuacją Kiszyniowa trudno o dobrą radę. Historyk, z którym rozmawiam, chciałby się jak najszybciej pozbyć Naddniestrza i bez tego obciążenia wprowadzić swój kraj jak najszybciej do NATO.  Jest na tyle młody, że prawo do enztuzjazmu.  Misja OSCE nie może jednak pozwolić sobie na tak śmiałe plany. Zasada nienaruszalności granic każe podtrzymywać rzekomą jednolitość państwa po obu stronach Dniestru, choć staje się ona coraz bardziej fikcją.

Jak się wydaje sytuacji nie ułatwiają też niektórzy politycy rumuńscy. Ci, którzy traktują Mołdowę/Mołdawię jako część Rumunii, utrudniają proces kształtowania się jakieś tożsamości mołdawskiej i antagonizują jeszcze bardziej Naddniestrze. Nie wiadomo też, czy Mołdowa chciałaby się przyłączać do Rumunii. Być może jej silny regionalizm, choć blisko pokrewny temu co rumuńskie zasługuje na samodzielny byt w ramach Unii Europejskiej. Mimo  marzeń o wielkiej Rumunii (a więc z Mołdową), Mołdawianie traktowani są w samej Rumunii, jako obywatele drugiego sortu i nikt ich specjalnie serdecznie nie traktuje. Rumuński nacjonalizm jest więc w to mi graj rosyjskiemu imperializmowi.

Przejazd przez Dniestr do Tiraspola przekonuje jak trudne są tutejsze problemy. Nie ma wątpliwości kto w Nadniestrzu  rządzi i czego chce. Bardzo nie wielka społeczność nie wydaje się być zdolna do wytworzenia jakiejkolwiek namiastki opinii publicznej, choć zdarzają się i tutaj niezależnie myślące obywatelskie grupy.  Długoletni prezydent rządzący tu do nie dawna niepodzielnie, były sowiecki generał Igor Smirnow, określał sytuację  bezkompromisowo:

„Naddniestrze jest historyczną granicą Imperium Rosyjskiego. Ponadto z prawnego punktu widzenia, my ze Związku Radzieckiego nie wychodziliśmy! Nasz naród opowiedział się za zachowaniem ZSRR w referendum uznanym za zgodne z międzynarodowymi normami. A potem zadaliśmy kolejne pytania. Z Mołdawią czy samodzielnie? Samodzielnie. Razem z Rosją? Na pewno razem z Rosją, dlatego, że tu jest Rosja”. 

Nie wydaje się, aby nowy prezydent Jewgienij Szewczuk miał w tych sprawach odmienne poglądy. Ostatnio wywożąc z Nadniestrza rosyjską broń zaktywizowano dla równowagi rosyjską dyplomację i mnożą się spekulację nt. wprowadzenia tam rosyjskiego rubla. Byłoby to zgodne z neoimperialną polityką Putina.

Wizyta w twierdzy Bender, leżącej na terenie rosyjskiego garnizonu, może tylko dodatkowo przekonywać, że Rosja stąd nie ma zamiaru się wycofywać. Zabytkową twierdzę zamienia się na muzeum. Wojskowy historyk pokazuje nam popiersia carskich generałów, które otaczają muzeum a imperialny dwugłowy orzeł wisi nad główną bramą. Nasz przewodnik jest uprzejmy i z całą naiwnością opowiada o tym, że jest rosyjskie muzeum. Jego mocodawcy z pewnością jednak nie są naiwni. W tym muzeum, tak jak w polityce Putina, dążeniem jest przywrócenie przeszłości.

Patrz zdjęcia Naddniestrza: http://kazwoy.wordpress.com/zdjeciafoto/podroz-do-naddniestrza/

Uważam, że nieustanna publiczna debata jest niezbędna dla demokracji. Potrzebny jest w niej szacunek do innych i ciągłe usiłowanie zrozumienia odmiennych poglądów. Polsce potrzebna jest dziś naprawa języka polityki. -------- Na moim blogu sam pilnuję porządku. Pod postami proszę o dyskusję na temat, o jakim tekst traktuje. Komentarze chamskie, zawierające personalne ataki i nie na temat będę usuwał. Wszystkich namawiam do pilnowania porzadku na swoich blogach. I zapraszam serdecznie do merytorycznej dyskusji. (cytat za Igorem Janke, gospodarzem Salonu24)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka